Galaretki porzeczkowe robię co roku w różnych kombinacjach,
także w towarzystwie agrestu, który wyjątkowo pięknie obrodził także w tym sezonie. Tym
słodko-kwaśnym rarytasem najczęściej przekładam blaty tortów i ciast, gdyż jest
aksamitnie gładki, bez pesteczek i świetnie przełamuje smak słodkich kremów.
Genialnie smakuje też z serkiem wiejskim, jogurtem lub po prostu na kanapce.
Polecam!
- 1 kg czerwonej porzeczki
- 1 kg czerwonego agrestu
- 1 kg zielonego agrestu
- 1,5 kg cukru
Porzeczki obrywamy z gałązek, agrest pozbawiamy szypułek, płuczemy
i wkładamy do garnka. Rozgniatamy przy pomocy tłuczka do ziemniaków lub
widelcem, aby owoce puściły sok. Gotujemy ok. 15 minut. Studzimy.
Rozgotowane owoce przecieramy przez gęste, metalowe sito.
Resztki skórek i pestek wyrzucamy, a gęsty sok ponownie stawiamy na ogniu i
zagotowujemy, zbierając tworzącą się pianę. Wsypujemy cukier i gotujemy 20
minut na małym ogniu, od czasu do czasu mieszając. Po tym czasie gorąca kropla
soku wylana na talerzyk schłodzony w zamrażarce powinna krzepnąć. Gorący sok
przelewamy do słoików i natychmiast zakręcamy. Nie pasteryzujemy.
Uwielbiam w tym blogu to, że nawet nie mając pojęcia o sezonach na dane owoce, zawsze mogę to wywnioskować po przepisach :)
OdpowiedzUsuńPrzepyszna galaretka <3
OdpowiedzUsuńDam zdecydowanie mniej cukru, bo uwielbiam kwaśne przetwory ;)
OdpowiedzUsuńPrzy drugiej porcji na 3 kg owoców dałam tylko 1 kg cukru i rzeczywiście tyle wystarczy, tylko wówczas czas gotowania wydłużyłam do 35 minut
Usuńkocham takie rzeczy!
OdpowiedzUsuńGalaretka z własnych owoców to mistrzostwo świata
OdpowiedzUsuń