Non plus ultra – szczyt doskonałości, to rzeczywiście
najlepsza nazwa dla tych ciasteczek. Krążki kruchego ciasta, z delikatną i
kruchą bezą, przełożone kwaskowatą galaretką z czerwonej porzeczki. Idealne!
Dobre są nawet takie pojedyncze, bez przełożenia, lecz najlepsze na następny
dzień, kiedy ciasteczka delikatnie zmiękną od galaretki. Małe, na jeden kęs i
rozkosznie pyszne. Bezę można nakładać również przy pomocy rękawa cukierniczego tworząc zgrabne kopczyki, lecz z mojego doświadczenia wynika, że poręczniejsze są właśnie takie płaskie z obu stron. Przepis z mojego najstarszego zeszytu z przepisami, które
jako nastolatka przepisywałam z nielicznych gazet kulinarnych . Gorąco polecam!
- 200 g masła
- 2 szklanki maki
- 1/3 szklanki cukru
- 1 cukier waniliowy
- 3 żółtka
- 3 białka
- 1 szklanka cukru
- ½ szklanki galaretki porzeczkowej (użyłam takiej)
Mąkę przesiewamy, dodajemy zimne, posiekane masło, żółtka,
cukier i cukier waniliowy. Zagniatamy zwarte ciasto. Dzielimy je na 3 – 4 mniejsze
części i każdą z nich cienko rozwałkowujemy na stolnicy oprószonej mąką, na grubość
ok. 2 mm. Z ciasta wycinamy kieliszkiem niewielkie kółeczka i układamy je na
blasze wyłożonej matą lub papierem do pieczenia.
Białka ubijamy na sztywną, lśniącą pianę, dosypując
stopniowo cukier. Na każdym krążku ciasta rozsmarowujemy cienką warstwę piany.
Ciasteczka pieczemy w piekarniku z termoobiegiem rozgrzanym
do 1600C (lub do 1800C bez termoobiegu) przez ok. 15
minut, do momentu aż spody ciastek delikatnie się zezłocą, a pianka na wierzchu
będzie krucha.
Przestudzone ciasteczka smarujemy od spodu niewielką ilością
galaretki (lub kwaskowatego dżemu) i sklejamy po dwa. Dociskając trzymamy za
boki ciastek, aby nie zgnieść bezowej pianki.
Znam z dzieciństwa ,pyszne
OdpowiedzUsuńMoja babcia piekła takie były pyszne
OdpowiedzUsuń