Kiedy nie mam czasu, lub silnego, męskiego ramienia do
pomocy przy wybijaniu tradycyjnego ciasta na faworki, idę na skróty i dodaję do
ciasta proszku do pieczenia. W smaku różnicy nie czuję, faworki są pięknie
napuszone, a cały ich proces wytwarzania nie trwa dłużej niż trzy kwadranse.
Składniki na ok. 40
– 50 sztuk:
- 1 ½ szklanki mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 3 żółtka
- 4 łyżki kwaśnej śmietany
- szczypta soli
- 1 łyżka spirytusu
- tłuszcz do głębokiego smażenia
- cukier puder do oprószenia
Z mąki, proszku do pieczenia, żółtek, śmietany, szczypty
soli i spirytusu zagniatamy ciasto. Kiedy zacznie odchodzić od rąk, oraz będzie
zwarte i plastyczne, przekładamy je na stolnicę lub matę oprószoną mąką,
dzielimy na połowę i bardzo cienko rozwałkowujemy. Radełkiem lub nożem kroimy ukośne
pasy o długości 10-12 cm i szerokości 3 cm. Każdy pasek nacinamy wzdłuż po
środku i jeden z końców przewlekamy przez otwór. Faworki smażymy na mocno rozgrzanym
tłuszczu. Gdy zrumienią się z jednej strony, delikatnie je obracamy. Po wyjęciu
odsączamy z tłuszczu na papierowym ręczniku. Przestudzone obficie posypujemy cukrem
pudrem.
Na pewno spróbuję w tłusty czwartek! :) Fenomenalne!
OdpowiedzUsuńOooo piękne, smakowite:)
OdpowiedzUsuń