Potrzeba matką wynalazku! Nie lubię wyrzucać resztek
jedzenia, więc kiedy z obiadu zostanie mi trochę ziemniaków, ryżu czy makaronu
zawsze staram się je wykorzystać do kolejnego dania. Tak było też z kaszą
gryczaną, którą podałam na obiad z gulaszem mięsnym. Została mi cała szklanka
pysznej i zdrowej kaszy, na bazie której opracowałam recepturę na nowe,
rodzinne bułeczki. Są mięciutkie i puszyste, a kasza, choć wcale jej nie widać,
dodaje im smaku i przedłuża świeżość, gdyż jeszcze następnego dnia były jędrne
i sprężyste.
- 4 szklanki mąki pszennej + 5 łyżek
- ½ szklanki mleka + 1 szklanka
- 50 g masła
- 1 szklanka ugotowanej kaszy gryczanej
- 25 g świeżych drożdży
- 2 płaskie łyżeczki soli
- 1 łyżeczka cukru
- 1 roztrzepane jajko
- 1 żółtko
- 1 łyżka mleka
- siemię lniane do posypania
5 łyżek mąki wsypujemy do rondelka, zalewamy szklankę zimnego
mleka i cały czas mieszając, aby nie było grudek, podgrzewamy do uzyskania
konsystencji gęstego budyniu. Rondelek zdejmujemy z ognia i do gorącej masy
dodajemy masło. Mieszamy aż się rozpuści i odstawiamy do przestudzenia.
Drożdże rozcieramy z cukrem i odrobiną letniego mleka.
Odstawiamy do wyrośnięcia.
Do miski przesiewamy mąkę, dodajemy przestudzoną masę mączno-maślaną,
zaczyn drożdżowy, ugotowaną i przestudzoną kaszę gryczaną, roztrzepane jajko,
sól i pozostałe mleko. Wyrabiamy gładkie, elastyczne ciasto, formujemy je w
kulę, przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na 1 godzinę, do wyrośnięcia.
Piekarnik rozgrzewamy do 1900C. Wyrośnięte bułki
smarujemy żółtkiem roztrzepanym z łyżką mleka i posypujemy siemieniem lnianym.
Pieczemy 20 – 25 minut, do zrumienienia. Studzimy na metalowej kratce.